Wbrew panującemu przekonaniu, że młodsze generacje architektów niełatwo nakłonić do zaangażowania się w sprawy IARP, ich przedstawiciele są coraz bardziej obecni w działaniach Izby. Właśnie temu gronu – młodszych, aktywnych członków samorządu – zadaliśmy pytania, dlaczego zdecydowali się na działalność na rzecz swojej grupy zawodowej i czy ma to wpływ na ich życie jako praktykujących architektów. W wypowiedziach nie zabrakło też odniesień do sposobu funkcjonowania Izby na poziomie zarówno okręgowym, jak i krajowym, oraz do stosunku architektek i architektów młodszego pokolenia wobec samorządu.
TEKST: JOANNA MATRASZEK
Do kandydowania do pracy w organach izby okręgowej zostałam namówiona przez koleżanki i kolegów, działających wówczas w Radzie Podkarpackiej OIA. Wcześniej zastanawiałam się, w jaki sposób chciałabym się zaangażować w działania na rzecz naszego środowiska – rozważałam wstąpienie do struktur zarówno SARP, jak i IARP. Rozmyślania zbiegły się w czasie ze zjazdem sprawozdawczo-wyborczym Izby. Byłam ciekawa, w jaki sposób działalność OIA wpływa na warunki wykonywania naszego zawodu, zdecydowałam się więc kandydować do Rady PKOIA, której obecnie jestem członkiem.
Razem z mężem prowadzę małe biuro projektowe, a w Radzie zajmuję się głównie mediami społecznościowymi, stroną internetową, biorę udział w organizowaniu wydarzeń okolicznościowych. Zdarzają się dni, że działalność w OIA ogranicza mój czas poświęcany na obowiązki zawodowe. Jednak dzięki pracy w Izbie lepiej poznałam lokalne środowisko architektów oraz zagadnienia, z którymi zmagamy się jako grupa zawodowa. Studiowałam i początkowo pracowałam poza Rzeszowem, ale dziś – działając w PKOIA RP – jako architekt bardziej utożsamiam się z Podkarpaciem. Dzięki członkostwu w Radzie stale poszerzam swoją wiedzę z zakresu odpowiedzialności zawodowej oraz bieżących zmian prawnych, dotyczących naszej profesji. Jako osoba reprezentująca to środowisko jestem bardziej zdecydowana podczas kontaktów z organami administracji na polu zawodowym.
Młodym architektom często brakuje wiedzy na temat Izby Architektów: czym się ona dokładnie zajmuje, jakie organy w niej funkcjonują i jaki jest zakres ich działania. Stąd może pojawiać się mylne przekonanie, że „Izba nic nie robi”, które zdarzało mi się słyszeć. Architekci z mojego pokolenia swoją znajomość tej organizacji opierają głównie na doświadczeniach wynikających z pracy zawodowej, ale nie do końca wiedzą, w jaki sposób Izba opiekuje się architektami i chroni ich interesy, a także do kogo mogą się zwrócić w konkretnych sprawach.
IARP powinna więc edukować swoich członków w kwestiach związanych z zakresem własnego działania oraz z tym, co oferuje architektom. Taką wiedzę należy też przekazywać w sposób przystępny i przejrzysty, a nie za pośrednictwem napisanego językiem prawnym statutu. Edukacja powinna zaczynać się już podczas studiów – czynni członkowie Izby mogliby angażować się w zajęcia na uczelni, uczestniczyć w przeglądach projektowych czy obronach dyplomowych.
W najbliższym mi środowisku architektki i architekci z generacji, do której też należę, mimo trudów i zmęczenia wynikających z wykonywania naszego zawodu, nie wyobrażają sobie innego zajęcia. O swojej pracy zawsze opowiadają z ogromną pasją. Chciałabym, żeby ze strony OIA czuli wsparcie. ■
JOANNA MATRASZEK
architektka IARP; absolwentka Wydziału Architektury Politechniki Krakowskiej; członkini Rady PKOIA RP; założycielka i współwłaścicielka biura projektowego ONDA Architektura; pracę zawodową rozpoczęła w lizbońskiej pracowni architektonicznej Ressano Garcia Arquitectos; większość projektów wykonuje na Podkarpaciu, przekładając tradycyjne formy architektoniczne na współczesny język projektowy
----
TEKST: JAN SZYBEJKO
Młodzi architekci nie wiedzą, jak działa Izba ani jakie oferuje korzyści oraz możliwości. Większość świeżo upieczonych absolwentów studiów próbuje odnaleźć się na rynku, jednak nie do końca potrafi to zrobić. A członkostwo w IARP kojarzy im się z formalnościami, ze skomplikowanymi procedurami, stresem, z odpowiedzialnością, dużymi kosztami i koniecznością odbycia demonizowanej praktyki budowlanej.
Chciałem należeć do IARP, aby wykonywać zawód architekta. Wydaje mi się to oczywiste i osobiście uważam, że przynależność do Izby jest nierozerwalnym elementem naszej profesji. Jednak dla wielu osób, które znam, te kwestie nie łączą się tak bezpośrednio.
Wpis do OIA to duży krok w karierze, który pozwala rozwinąć się na trudnym rynku. Młodzi architekci powinni traktować członkostwo jako inwestycję. Poza odbyciem niezbędnej praktyki zawodowej trzeba nauczyć się 57 aktów prawnych, zdać dwa trudne egzaminy, zapłacić około 4 tys. zł do dnia wpisu i potem około 1,5 tys. zł rocznie. Jako architekt przed trzydziestką, który jest członkiem Izby dopiero od dwóch lat, mogę śmiało powiedzieć, że ta inwestycja się opłaca. Od momentu wpisu można bowiem korzystać z możliwości bycia projektantem, projektantem sprawdzającym oraz kierownikiem budowy. Uzyskuje się również perspektywę dalszego kształcenia, m.in. poprzez uczestnictwo w szkoleniach, których do dyspozycji mamy bardzo dużą liczbę.
Mimo takich okoliczności grono młodych architektów wciąż nie czuje się wystarczająco zmotywowane do podjęcia tej inwestycji. Często postrzegają oni Izbę jako zbyt sformalizowaną i oddaloną od realnych problemów, z którymi sami się mierzą, wchodząc na rynek.
Uważam, że OIA powinna być bardziej otwarta na potrzeby młodego pokolenia, a tym samym potwierdzać, że przynależność do Izby stanowi realną szansę na rozwój i pozwala zyskać wpływ na przyszłość zawodu.
Wszyscy jesteśmy podatni na marketing rekomendacyjny, którego skuteczność potwierdzają zadowoleni klienci, polecający usługi architektów. Wykorzystajmy ten schemat i stwórzmy pozytywny obraz Izby wśród młodych, aby sami przekonywali się nawzajem do członkostwa i do działania, ograniczając złe i pesymistyczne opinie.
Podstawą tych wszystkich rozważań powinno być jednak pytanie, czy starszym architektom naprawdę zależy na tym, by więcej młodych dołączyło do Izby, aktywnie w niej działało oraz rywalizowało na tym już dosyć mocno nasyconym rynku. Mam wrażenie, że aby przekonać nowe pokolenie, najpierw trzeba przekonać to nieco starsze do większej otwartości. ■
JAN SZYBEJKO
architekt IARP; absolwent Wydziału Architektury Politechniki Wrocławskiej; korzysta z uprawnień do projektowania i prowadzenia robót budowlanych, wierząc w zalety holistycznego podejścia do procesu inwestycyjnego, którego celem jest dobra architektura; zwolennik BIM i projektowania zrównoważonego; wraz z siostrą Joanną Szybejko rozwija pracownię join archi
----
TEKST: JOANNA SZYBEJKO
Wraz z moim bratem (a zawodowo wspólnikiem) Janem Szybejko rozwijamy własną działalność architektoniczną. Na temat działań IARP i ich wpływu na nasz zawód często rozmawiamy w gronie znajomych architektów, których część już dołączyła do Izby, a część dopiero rozważa członkostwo. W bardzo wielu przypadkach spotykamy się ze złymi opiniami na temat samorządu.
Moim zdaniem ambiwalentny stosunek do IARP wynika m.in. z faktu, że na początku kariery młodzi architekci często czują się osamotnieni, mierząc się z trudnościami zawodu, który bywa bardzo wymagający i niewdzięczny.
Słyszane w środowisku słowa „otuchy” dla młodych architektów: „Nie macie tak źle, starsi czasami mają gorzej”, sprawiają, że negatywna energia zaczyna się udzielać i zniechęcać do podejmowania jakichkolwiek działań. Dochodziły też do mnie głosy studentów, że prowadzący zajęcia na uczelni regularnie przestrzegają przed słabymi perspektywami finansowymi, czekającymi na adeptów architektury. Trudno rozpocząć drogę zawodową z poczuciem, że niezależnie od wysiłku, będzie ciężko i źle.
Wierzę jednak, że stosunek młodych architektów do IARP można zmienić – trzeba tylko inspirować ich do działania, a nie sprowadzać na ziemię. Przyniesie to korzyści dla wszystkich.
Należy też eksponować osoby, które mogą stanowić wzory do naśladowania, pokazując w ten sposób, że aktywność umożliwia osiąganie wymiernych efektów. Nie brakuje wśród nas wybitnych, doświadczonych architektów działających na rzecz środowiska, którzy byliby świetnymi mentorami i mogliby pomóc młodym odnaleźć się w realiach wykonywania zawodu. Inspiracja jest moim zdaniem kluczem do zmiany. A wiedząc, że można coś zmienić, zyskuje się motywację do działania.
Poprawę sytuacji może też przynieść większe zaangażowanie młodych architektów w działania Izby oraz organizowanie spotkań, wystaw, warsztatów i dyskusji na ważne dla nich tematy, związane z rozwijaniem biznesu czy stawianiem pierwszych kroków w samodzielnym projektowaniu.
Mam wrażenie, że dla wielu osób Izba wydaje się mocno niedostępna. Brakuje jasności co do tego, jak można zaangażować się w jej pracę oraz jak takie zaangażowanie miałoby wyglądać. Większość osób nie wie, w jaki sposób przydzielane są stanowiska w Izbie i gdzie szukać informacji o wyborach lub rekrutacjach.
W tym kontekście motto Mahatmy Gandhiego: „Bądź zmianą, którą pragniesz ujrzeć w świecie”, mimo że często nadużywane przez współczesnych mówców motywacyjnych, wydaje się bardzo trafne. Myślę, że młodzi architekci, którzy chcieliby jakiejś zmiany, muszą zacząć działać, zamiast czekać, aż coś zmieni się samo. Problemem jest jednak to, że na początku trzeba wiedzieć, jak się do tego zabrać. ■
JOANNA SZYBEJKO
architekt IARP; absolwentka Wydziału Architektury Politechniki Wrocławskiej, studiowała również na Malmö University w Szwecji; w 2020 r. uzyskała uprawnienia na Architectural Association School of Architecture w Londynie; członek RIBA; wraz z bratem Janem Szybejko prowadzi w Polsce działalność projektową pod marką join archi
----
TEKST: JAKUB DROHOMIRECKI
Najczęstsze pytania, jakie słyszę od znajomych architektów, gdy rozmawiamy o działaniach Izby, to m.in.: „Dlaczego Izba nic z tym nie zrobi?”, „Czy Izba nie mogłaby…?”. Jedyna odpowiedź, która mi się wtedy nasuwa, to: „IZBA TO MY”. Jeżeli Izba czegoś nie robi, to znaczy, że my – architekci – tego nie robimy. Jeżeli oczekujesz, że Izba rozwiąże jakiś problem, to przyjdź, zacznij działać i rozwiąż go dla siebie i innych architektów.
Fakt, że udzielam się w Izbie, wynika z mojej natury – jestem osobą zaangażowaną społecznie i wierzę, że moją pracą coś mogę zmienić na lepsze. Czy mam na to czas? Funkcjonowanie w ramach OIA godzę z prowadzeniem własnej pracowni i życiem prywatnym – jest to możliwe.
Trzy lata temu, po przeczytaniu wywiadu w „A&B” z Katarzyną Kuo Stolarską i Mateuszem Kuo Stolarskim, coś we mnie pękło. Pod wpływem impulsu zadzwoniłem do wiceprzewodniczącej Rady POOIA RP Anety Niedziałek i powiedziałem, że musimy zrobić coś z wynagrodzeniami – nie można przecież godzić się na stawki na poziomie 100 zł/m2 PUM. Z inicjatywy wiceprzewodniczącej powstał wtedy Zespół ds. wynagrodzeń, którego jestem członkiem. Chciałbym tu zaznaczyć, że nie trzeba zajmować najwyższych stanowisk, aby w ramach Izby działać na rzecz naszego środowiska. Jestem tego najlepszym przykładem.
Po trzech latach pracy, szkoleń, spotkań z architektami i deweloperami została zorganizowana ogólnopolska konferencja, poruszająca m.in. sprawy finansowe architektów. Zaczęliśmy głośno rozmawiać o pieniądzach i stawkach w architekturze, ale – co najważniejsze – działać i budować świadomość.
Pomorska Okręgowa Izba Architektów, w której działam, zapewnia pole do pracy i odpowiednie możliwości. Jest dzisiaj bardziej plastyczna niż kiedyś, choć pamiętam czasy jej większej hermetyczności. Podobna zmiana powinna zajść w Izbie Krajowej. Pomysły i działania, które sprawdziły się w okręgach – takie jak długofalowa strategia wizerunkowa – trzeba wdrożyć w całej Polsce. Niezrozumienie pojawiające się w takich przypadkach ze strony najwyższych władz jest trudne do zaakceptowania – powinniśmy być skonsolidowanym środowiskiem, działającym w jednej sprawie. Izba Krajowa powinna korzystać z faktu, że w okręgach są ludzie chętni do pracy, i ich wspierać.
Bardzo zachęcam moje koleżanki architektki i moich kolegów architektów do włączenia się w działania, nawet te drobne. To jest bardzo potrzebne. I nie ma konieczności zapisywania się od razu do Rady. Pamiętajmy też, że wybrani przez nas w okręgach delegaci mają realny wpływ na funkcjonowanie Izby – m.in. wybierają władze na szczeblu krajowym. ■
JAKUB DROHOMIRECKI
architekt IARP, członek POOIA RP; autor marki własnej Jakub Drohomirecki Autentyczna Architektura, właściciel biura Rochman Drohomirecki Architekci Sp. z o.o.; wdraża holistyczny proces jako wielopłaszczyznową współpracę i projektowanie każdego elementu budynku, tak aby przyszły użytkownik i otaczająca przyroda współtworzyły całość
----
TEKST: MARTA DROZDOWSKA
W 2012 r., za namową mojego ówczesnego szefa, wraz z koleżanką stworzyłam w Łódzkiej Okręgowej Izbie Architektów RP program aktywności Izba dla Młodych. Organizowałyśmy w naszej siedzibie śniadania, warsztaty z projektowania parametrycznego, z dostępności dla osób z niepełnosprawnościami, wydarzenia tematyczne itp. Na wszystkie spotkania przychodziło grono osób z naszego pokolenia. Po dwunastu latach część z nich nadal działa w Izbie.
W każdej zbiorowości zawsze znajdzie się grupa zaangażowana i podejmująca wspólne działania oraz grupa pozostająca w bierności. Ja należę do tej pierwszej – chcę mieć wpływ na warunki, w jakich wykonujemy nasz zawód, więc angażuję się w inicjatywy, które je tworzą. Dodatkowo logiczna jest dla mnie zależność między powstawaniem struktur samorządu i wpływem na kierunek jego działań. Natomiast nie mam złudzeń, że młodych architektów nie można po prostu zachęcić do aktywności w takiej strukturze. Obraz Izby jest tak negatywny, że zwykłe zaproszenie nic tu nie da.
Izba jest niestety bardzo niejednorodna. Na jednej sali zderzają się różne poglądy, założenia biznesowe, problemy do rozwiązania i interesy. Nie potrafimy zgodzić się w podstawowych kwestiach. To wszystko, w mojej ocenie, paraliżuje działania organizacji. Dopóki nie będziemy wypowiadać się jednogłośnie przynajmniej w kluczowych sprawach, nic nie uzyskamy.
Według mnie ludzie tworzący samorząd powinni się zastanowić, czy nie należałoby zmodyfikować założeń działania Izby. Realia wykonywania zawodu zmieniają się bardzo dynamicznie, głównie ze względu na konieczność współpracy z bardzo agresywnym środowiskiem biznesowym. Mierzymy się z problemami, które w momencie tworzenia IARP nie były tak widoczne. Dlatego Izba powinna dziś – oprócz wykonywania czynności administracyjnych – zapewniać swoim członkom wsparcie. Inicjatywy w tym zakresie pojawiają się w izbach okręgowych, ale są mało widoczne. Byłyby odbierane zupełnie inaczej, gdyby Izba Architektów – jako grupa zawodowa – działała wspólnie, prezentując spójne stanowisko. Wtedy mogłaby skutecznie eliminować praktyki oparte na nadużyciach. Dopóki nie będziemy na rynku traktowani jako partnerzy, dopóty nie zapewnimy sobie godnego i komfortowego wykonywania zawodu.
Myślę również, że Izba powinna pełnić funkcję opiniodawczą i kontrolną względem organów administracji publicznej. Należałoby też zacząć traktować ją jako jednostkę uprawnioną do wydawania interpretacji przepisów. Ułatwiłoby to pracę, w której obecnie przygniata nas chaos prawny. Poza talentem i osobistymi kompetencjami architekta są to przecież kwestie, które wpływają na ostateczny wygląd architektury i jej otoczenia. A kształtowanie przestrzeni jest przecież naszym nadrzędnym celem.
Jestem wiceprzewodniczącą Rady LOOIA RP, gdzie zajmujemy się głównie bieżącymi zagadnieniami dotyczącymi działania okręgu. To są małe sprawy i małe decyzje, ale staramy się stworzyć z naszej Izby miejsce spotkań ludzi zainteresowanych architekturą – również tych z młodszych pokoleń. Chcielibyśmy, aby kolejne generacje wnosiły do dyskusji swoje problemy, poglądy i energię.
Jesteśmy samorządem, a to z założenia wymaga wspólnej pracy i wysiłku. Poświęcamy wolny czas, ale działamy na rzecz poprawy warunków wykonywania zawodu, standardów świadczonych usług czy podniesienia stawek za projekt. Chciałabym, aby tę szansę zobaczyli też moi koledzy. Aby uznali, że praca we wspólnym interesie jest również w ich interesie. W tym przypadku chodzi o komfort i etos wykonywania zawodu architekta.■
MARTA DROZDOWSKA
architektka IARP; absolwentka kierunku Architektura i Urbanistyka na Politechnice Łódzkiej, wiceprzewodnicząca Rady LOOIA RP; współzałożycielka autorskiej pracowni projektowej MAD DESIGN
----
TEKST: AGNIESZKA MOGIELNICKA
Członkostwo w Izbie, poza umożliwieniem wykonywania zawodu zgodnie z przepisami i ze standardami, niesie wiele korzyści, które są kluczowe dla rozwoju zawodowego oraz osobistego architektów.
Początkowo nie byłam zadowolona z funkcjonowania Izby, ale myśl, że nic nie naprawi się samo, skłoniła mnie do działania. W 2022 r. zostałam członkiem Rady oraz wiceprzewodniczącą WMOIA RP, a także delegatem na Zjazd Krajowy, co dało mi możliwość realnego wpływu na to, czym zajmuje się samorząd. Bardzo ważne jest dla mnie angażowanie się w organizację wydarzeń, seminariów, szkoleń i dyskusji – działań, mających na celu jednoczenie naszego środowiska oraz solidarne dążenie do poprawy kondycji zawodu, który wykonujemy. Do uczestnictwa w tych inicjatywach zapraszamy gości z organów administracji architektoniczno-budowlanej, co zacieśnia współpracę z samorządem terytorialnym. Dzięki temu możemy wspólnie czuwać nad przestrzeganiem przepisów i utrzymywaniem dobrych relacji pomiędzy architektami a urzędnikami. Dodatkowo szkolenia i dyskusje uzupełniają wiedzę z zakresu umiejętności biznesowych, kompetencji miękkich, wycen prac projektowych – dziedzin niezwykle istotnych w pracy architekta, ale zaniedbanych podczas kształcenia na uczelniach wyższych.
Jednym z najważniejszych aspektów członkostwa w Izbie jest możliwość utrzymywania kontaktu z aktywnie działającymi architektami. To szansa na wymianę doświadczeń i wiedzy, a także na budowanie wartościowych relacji zawodowych. W grupie i solidarnym podejściu do najważniejszych kwestii tkwi siła i głęboko wierzę, że – mając wspólne priorytety – wiele możemy zmienić.
W WMOIA młodzi architekci biorą udział w wydarzeniach, zabierają głos, dzielą się pomysłami i uwagami, co wzbogaca dyskusje i pozwala lepiej dostosować działania Izby do ich rzeczywistych potrzeb zawodowych. Dotarcie do jak największej liczby młodych nie jest proste, ale się nie poddajemy.
Niestety wielu architektów nie zdaje sobie sprawy, że mogą wpływać na kształtowanie polityki i działań IARP. Niejednokrotnie czują się niedoceniani i nie widzą bezpośrednich korzyści z członkostwa w Izbie. Aby to zmienić, osoby w niej działające powinny zacząć traktować młodych architektów w sposób indywidualny i w miarę możliwości wskazywać im drzemiący w nich potencjał. Potrzebna jest też edukacja, która uświadomi, czym zajmuje się Izba, co można dać na jej rzecz od siebie, a co dzięki niej zyskać. Jako aktywni członkowie IARP musimy wychodzić do młodego pokolenia z konkretnymi propozycjami, zachęcać do zaangażowania. Ważne, aby młodzi architekci czuli, że ich głos ma znaczenie i że mogą przyczynić się do realnych zmian w naszej profesji.
Informowanie o bieżących działaniach Izby na szczeblu krajowym oraz wspólna praca nad poprawą postrzegania roli architekta w społeczeństwie to aspekty, które powinny stać się głównym wspólnym celem. Powinniśmy być widoczni w przestrzeni publicznej, podczas wydarzeń, konferencji, sympozjów. Powołanie rzecznika prasowego mogłoby pomóc to osiągnąć. Obecnie jego funkcję pełni niejako prezes Krajowej Izby, jednak miejsc i spotkań jest bardzo dużo i siłą rzeczy nie na wszystko wystarcza czasu.
Członkostwo w Izbie Architektów RP to nie tylko formalność. To przede wszystkim szansa na rozwój zawodowy, budowanie relacji oraz możliwość wpływu na przyszłość zawodu architekta. Otwartość na zmiany i zaangażowanie młodych architektów są dla rozwoju naszej organizacji kluczowe. ■
AGNIESZKA MOGIELNICKA
architekt IARP; absolwentka Wydziału Architektury i Urbanistyki Politechniki Białostockiej oraz Università degli Studi dell'Aquila; wiceprzewodnicząca Rady WMOIA RP, delegat na Krajowy Zjazd IARP, członek SARP o. Olsztyn; współzałożycielka pracowni Line Architekci
----
TEKST: ANNA KULIŃSKA
Uprawnienia uzyskałam w 2008 r., ale moja działalność w Izbie Architektów RP rozpoczęła się 10 lat później, kiedy zostałam delegatem na Zjazd Krajowy. Na pierwszym takim spotkaniu pewien temat szczególnie mnie zainteresował.
Był to program edukacyjny Kształtowanie Przestrzeni (KP), w którym już wcześniej dostrzegałam ogromny potencjał. Dlatego zdecydowałam się zaangażować w pracę Krajowej Rady IARP. Chciałam wprowadzić KP na nowe tory i zależało mi, żeby działania w ramach tej inicjatywy były podjęte równolegle w całym kraju. Jestem wdzięczna, że mi zaufano i mogłam swobodnie realizować swój plan. Jestem też dumna z tego, co udało mi się osiągnąć, choć zdaję sobie sprawę, że przede mną jeszcze dużo do zrobienia.
W odniesieniu do IARP nigdy nie zadawałam sobie pytania „Co mi daje?” – postrzegam ją przede wszystkim jako organizację, której zadaniem jest regulowanie dostępu do zawodu i nadawanie mu odpowiedniej rangi. To właśnie dzięki Izbie chronimy interesy naszego środowiska, jesteśmy reprezentowani przed organami administracyjnymi i mamy wpływ na kształtowanie przepisów prawnych. Dodatkowo zapewnia ona architektom dostęp do norm, szkoleń oraz innych narzędzi, które pomagają podnosić kwalifikacje zawodowe.
Przynależność do Izby to zarówno obowiązek, jak i przywilej. W naszym województwie większość architektów działa w ramach jednoosobowych działalności gospodarczych, co sprawia, że jesteśmy bardzo rozproszeni. Samorząd odgrywa więc kluczową rolę – pozwala w ważnych sprawach mówić jednym głosem. Bez Izby bylibyśmy jeszcze bardziej pozbawieni wpływu na kształtowanie warunków naszej pracy i przyszłości zawodu.
Dla mnie największą trudnością podczas pracy w Izbie jest dotarcie do architektów IARP niewłączonych w działania samorządu. Program Kształtowanie Przestrzeni, który koordynuję, wymaga bowiem również zaangażowania osób, na co dzień niekoniecznie interesujących się Izbą. Drugi problem to wprowadzanie polityki do działań Izby – nadrzędnym celem często staje się ochrona indywidualnych interesów, a nie dobro wspólne. Choć różnorodność opinii i szerokie spojrzenie na poszczególne zagadnienia są potrzebne, ostatecznie powinniśmy dążyć do wspólnego stanowiska.
W zespole zajmującym się programem edukacji architektonicznej mam jednak ogromne szczęście współpracować z fantastycznymi koleżankami. Każda z nas ma inne doświadczenia i poglądy, ale to właśnie ta różnorodność daje nam siłę. Nie interesują nas podziały – chcemy razem działać dla dobra środowiska.
Wadą obecnej sytuacji Izby jest brak skutecznej komunikacji z architektami i brak zainteresowania jej działalnością. Wielu członków samorządu nie wie nawet, kto pełni funkcję prezesa na szczeblu krajowym czy przewodniczącego w okręgu. Lepsza komunikacja pomogłaby zmienić postrzeganie samorządu, zwiększyć zaangażowanie członków oraz szanse, że energia do działania przeniknie zarówno do, jak i z niższych szczebli struktury Izby.
Ważna jest też świadomość, że Izba Architektów RP to nie tylko instytucja chroniąca nasz zawód, lecz także platforma do wymiany doświadczeń i do wspólnych inicjatyw. Dzięki IARP mogłam poznać wiele wspaniałych osób, z którymi dziś łączą mnie wciąż działania na rzecz naszej profesji, a z niektórymi także przyjaźń. Mimo licznych wyzwań oraz konieczności naprawy niektórych obszarów mam przekonanie, że to, co robimy, jest ważne i przyniesie trwałe efekty dla całego środowiska architektów. ■
ANNA KULIŃSKA
architekt IARP; absolwentka Wydziału Architektury Politechniki Gdańskiej; członek KRIA RP, gdzie zajmuje się programem edukacyjnym dla młodzieży Kształtowanie Przestrzeni; od 2010 r. prowadzi własną pracownię projektową, a od roku 2015 jest wspólniczką w Line Architekci
TEKST: AGNIESZKA I MAREK SANECCY
Z roku na rok zawód architekta coraz bardziej przypomina profesje telefonisty, kuriera i prawnika niż pracę kreatywną, wymagającą interdyscyplinarnej wiedzy, wyczucia estetycznego oraz kultury osobistej. Jako przykład wystarczy podać jeden z projektów, którym aktualnie się zajmujemy. Prace nad nim zajęły nam około miesiąca (chodziło o przeanalizowanie problematyki, wykonanie pogłębionej kwerendy historycznej wraz z opracowaniem merytorycznym oraz graficznym proponowanych rozwiązań). Po tym czasie projekt mógłby z powodzeniem być przekazany wykonawcy robót i realizowany. Niestety – od dwóch lat prowadzimy procedury, uzgodnienia, pozyskujemy opinie, decyzje i… kolejne decyzje. Wielokrotnie potwierdzamy te same zakresy, wprowadzając sprzeczne wytyczne różnych instytucji, organów i jednostek. Jesteśmy zmuszani, aby symultanicznie we wszystkich opracowaniach i branżach wprowadzać kolejne iteracje do kolejnych uwag. Koordynujemy szereg inwestycji i problemów, jakie pojawiają się w sąsiedztwie naszego zadania, a które „przy okazji” naszego zlecenia chcą sobie pozałatwiać poszczególne jednostki administracji samorządowej. Drukujemy, podpisujemy, przesyłamy i dostajemy całe tomy dokumentacji z powrotem. Żadna z jednostek nie chce uzgodnić dokumentacji jako pierwsza, tylko powołuje się na brak ustaleń z pozostałymi.
Prowadzenie jakiegokolwiek większego tematu projektowego, a w szczególności dotyczącego złożonej problematyki w przestrzeni publicznej, jest zatem bardzo wymagającym wyzwaniem i potrzeba niezwykłej wytrwałości oraz cierpliwości liczonej w latach [!], aby doprowadzić go do końca. To wszystko staje w poprzek aktualnym tendencjom do szybkiego życia, podejmowania stale nowych wyzwań oraz do poszukiwania work-life balance przez młodych ludzi wchodzących na rynek pracy.
Działając w zawodzie – na wysokich obrotach – od blisko 15 lat, dochodzimy do wniosku, że nigdy wcześniej na architekta nie było przerzucone tak wiele (mowa o obowiązkach i odpowiedzialności) za tak niewiele (biorąc pod uwagę wartość naszej pracy w skali inwestycji).
Oczywiście, że za takim stanem rzeczy stoją kolejne regulacje, w większości płynące z członkostwa w UE, oraz polityka państwa, zmierzająca do rozwoju etatyzmu i socjalizmu, co z kolei skutkuje rozrostem biurokracji i fiskalizmu.
Podejmując działania w zespole zajmującym się zamówieniami publicznymi przy MPOIA RP, w pierwszej kolejności stawiamy sobie za cel wypracowanie standardów i wytycznych dla przygotowania inwestycji w trybie zamówienia publicznego.
W ramach IARP koniecznie trzeba zacząć realnie dbać o interesy zawodu. Należy dążyć do jednoczenia się wszelkich grup architektów z różnych roczników, aby wspólnie – jako cała grupa zawodowa – móc odpowiedzieć na aktualne wyzwania i zagrożenie dalszą deprecjacją wykonywanej przez nas profesji.
Wiele naszych koleżanek i kolegów w rozmowach kuluarowych mówi: „Niech Izba w końcu zacznie…” albo „Izba powinna...”. Przypomina to sytuację, gdzie członkowie dużej rodziny, którzy mają problem z zaprowadzeniem porządku, przy każdej okazji wygłaszają sławetne frazesy: „Czy ktoś w końcu mógłby umyć naczynia?” lub „Czemu wszyscy przechodzą obok i nikt nie podniesie tego z podłogi?”. Prawda jest taka, że my też nie byliśmy wolni od szczerych, ale pustych deklaracji. Zorientowaliśmy się jednak, że owej „Izby” nie tworzą kosmici – mamy taki samorząd, o jaki zawalczymy.
Przez nasze działanie u podstaw dążymy do tego, aby chociaż w pewnych obszarach pokierować sprawy w dobrą stronę – w myśl powiedzenia, że kropla drąży skałę. A przynajmniej chcemy pokazać, że wystarczy zmywać po sobie naczynia. ■
AGNIESZKA SANECKA
architektka IARP; działa w zespole zajmującym się zamówieniami publicznymi przy MPOIA RP; współzałożycielka pracowni Saneccy. Architektura × Krajobraz; od 2023 r. w nowej siedzibie biura prowadzi również Galerię Sztuki Saneccy
MAREK SANECKI
architekt IARP; działa w zespole zajmującym się zamówieniami publicznymi przy MPOIA RP; współzałożyciel pracowni Saneccy. Architektura × Krajobraz oraz Galerii Sztuki Saneccy