logo
Strefa architekta - logowanie
EN
ZAWóD:ARCHITEKT
13.09.2024

Krajobraz, środowisko, terytorium: próba doprecyzowania pojęć*

il. Tomek Banach
il. Tomek Banach

Krajobraz. Środowisko. Terytorium. Bardzo często terminy te występują dziś zamiennie, jak gdyby odnosiły się do tych samych pojęć. Być może to jest właśnie powód, dla którego dyskusje dotyczące tych kwestii przybierają postać „dialogów głuchych”, tak jak to często bywa, gdy po to, by wyrazić to samo pojęcie, korzysta się raz z takiego, raz z innego słowa, albo też gdy używa się tego samego słowa na oznaczenie różnych pojęć.

Doprecyzowanie terminów „terytorium”, „środowisko” i „krajobraz” pomoże zatem prowadzić debaty w taki sposób, by każdy z rozmówców dokładnie wiedział, co ma na myśli on sam oraz o co chodzi pozostałym uczestnikom dyskusji. W rezultacie będzie można poważnie uzasadniać swą ewentualną zgodę bądź niezgodę na rozmaite kwestie, a zajmowane stanowiska przestaną być konsekwencjami mimowolnych nieporozumień.

Rozpocznijmy więc od doprecyzowania terminu „terytorium”, który ma znaczenie niemal wyłącznie przestrzenne i walor raczej ekstensywno-ilościowy aniżeli intensywno-jakościowy. Terytorium to bliżej lub dalej rozciągający się fragment powierzchni ziemi, który może być określany podziałami geofizycznymi (góry, rzeki), różnicami językowymi, granicami polityczno­-administracyjnymi, które z kolei mogą albo nakładać się na podziały geofizyczne i językowe, albo je ignorować. W takim wypadku mamy do czynienia z podziałami historyczno-tradycyjnymi albo konwencjonalnymi, przy czym te drugie mają charakter arbitralny. Przykładem tego rodzaju podziału są terytoria nazywane „prowincjami”, na które podzielono państwo włoskie tuż po zjednoczeniu1 – wzorowano się wtedy na departamentach funkcjonujących w jakobińsko-napoleońskiej Francji i równie arbitralnie wytyczono na podstawie zasad oświeceniowo-racjonalistycznych, które – z filozoficznego punktu widzenia – uprzywilejowywały „przestrzeń” kosztem „czasu”, „geografię” kosztem „historii”, nienawidząc przy tym „pamięci”. Chodzi teraz o to, by zobaczyć, czy termin „terytorium”, wzięty w najszerszym sensie (to znaczy obejmującym te terytoria, których granice wyznaczono konwencjonalnie, jak i te, których granice mają charakter historyczny, językowy bądź geofizyczny), pokrywa się pod każdym względem z terminami „środowisko” lub „krajobraz”, czy też może jest szerszy i zawiera w sobie wszystkie cechy definiujące zarówno „krajobraz”, jak i „środowisko”. Gdyby tak było, to – chcąc zachować klarowność wywodów i unikać nieporozumień – mielibyśmy prawo zastąpić słowem „terytorium” słowa „krajobraz” i „środowisko”. Te zaś mogłyby się pojawiać jedynie w funkcji retorycznej jako mniej lub bardziej udatne metafory, do których moglibyśmy się uciekać, pragnąc ubarwić nasze wypowiedzi albo też podkreślić te konkretne cechy danego terytorium, o których akurat mówimy. Przyjrzyjmy się zatem krytycznie terminowi „środowisko”, by zobaczyć, czy – a jeśli tak, to do jakiego stopnia – można mówić o „terytorium” i „środowisku” w taki sposób, jak gdyby oba terminy odnosiły się do tego samego pojęcia.

Musimy stwierdzić, że termin „środowisko” ma dwa znaczenia: biologiczne i historyczno-kulturowe. W znaczeniu biologicznym odnosi się do fizycznych warunków życia, którym sprzyjają albo też którym stają na przeszkodzie właściwości określonych miejsc (długość i szerokość geograficzna, wysokość nad poziomem morza, nasłonecznienie, opady, temperatury sezonowe, geologiczna budowa gleby i podglebia, hydrografia). W znaczeniu historyczno-kulturowym termin „środowisko” odnosi się z kolei do takich kwestii, jak to, czy w danym miejscu dominuje miasto czy wieś, rolnictwo czy przemysł, handel czy pasterstwo; odnosi się także do obyczajów, tradycji, aktualnej moralności, jednolitości albo rozmaitości wyznań i obrządków, do tego, czy są one bardziej albo mniej praktykowane; odnosi się też do lokalnych świadectw artystycznych, rozmaicie wpływających na środowisko w zależności od okresów historycznych, w których osiągnęły największy rozkwit; odnosi się wreszcie do obcego panowania i własnego panowania nad innymi krainami, do występowania ewentualnych mniejszości etniczno-językowych, emigracji i imigracji... Łatwo więc spostrzec, że pojęcie środowiska – w swej różnorodnej jedności, to znaczy jako środowisko biologiczne oraz środowisko historyczno-kulturowe – zawiera w sobie pojęcie terytorium (nie może istnieć środowisko bez terytorium), choć zarazem ma cechy, które nie są potrzebne do zdefiniowania terytorium jako takiego. Terytorium pozostaje bowiem tożsame ze sobą mimo zmian zachodzących w jego środowisku biologicznym i historyczno-kulturowym. Nawet hipotetyczne (a hipoteza ta, niestety, nie jest wzięta z powietrza) radykalne zniszczenie środowiska biologicznego i środowiska historyczno-kulturowego nie miałoby wpływu na terytorium. To może bowiem zostać zmienione bądź usunięte (a może i stworzone ex novo) jedynie wskutek nagłych kataklizmów geologicznych (mit Atlantydy mówi o zniknięciu nie tylko „środowiska”, ale także „terytorium”) albo wskutek bardzo powolnych zjawisk, takich jak zapadanie się Rawenny, albo działań, takich jak osuszanie Holandii i tworzenie tam kanałów. Dla terytorium nie mają znaczenia zmiany klimatyczne będące we Włoszech i w Europie konsekwencją zmian, jakie wywołała w środowisku biologicznym rewolucja przemysłowa. Równie bez znaczenia są dla terytorium przemiany historyczno-kulturowe wynikające z emigracji ludzi związanej z urbanizacją i wymaganej przez industrializację, będącą z kolei efektem rewolucji przemysłowej... Powiemy zatem, że „środowisko” to „terytorium” i coś więcej, to znaczy środowisko to terytorium wyposażone w cechy biologiczne, historyczne i kulturowe. W środowisku zawiera się więc terytorium, a ponadto życie, historia i kultura. Z tego względu „środowisko” i „terytorium” nie są terminami, by tak rzec, wymiennymi. W porównaniu ze środowiskiem terytorium to surowa materia, natomiast środowisko to terytorium w takiej postaci, jaką natura i człowiek nadali mu ją ze względu na życie. Możemy zatem powiedzieć, że środowisko to „terytorium żyjące dla człowieka i przeżywane przez człowieka”, podczas gdy samo terytorium może być pomyślane, badane i organizowane jako takie w oderwaniu od życia, które „w nim żyje, i od człowieka, który przeżywa owo życie”. Trzeba jednak jeszcze zobaczyć, w jakim stosunku pozostaje pojęcie środowiska (obejmujące pojęcie terytorium) względem pojęcia krajobrazu.

Wydaje mi się, że w tym miejscu nie nastręczy trudności definicja mówiąca, że krajobraz2 to „forma”, którą środowisko (środowisko z kolei możemy nazwać „funkcją” bądź „treścią”, stosując na zasadzie analogii terminy rodem z krytyki literackiej czy też artystycznej) nadaje terytorium jako wykorzystywanej przez siebie „materii”. Albo raczej – jeśli chcemy wyrażać się precyzyjnie – powinniśmy powiedzieć, że „krajobraz” jest „formą”, w której wyraża się syntetyczna jedność a priori „materii (terytorium)” i „treści-bądź-funkcji (środowiska)” (mamy tu na myśli sens kantowski, to znaczy nie chodzi tu o „zjednoczenie” danych uzyskiwanych oddzielnie, ale o konieczną „jedność” warunkującą ich zjawianie się w świadomości). Nie proponuję tu bynajmniej jakieś sztucznej abstrakcji – konkretność tej definicji dostrzeże każdy, jeśli tylko weźmie pod uwagę, że żadne terytorium ani żadne środowisko nie dają się poznać jako takie. Jest tak z kolei dlatego, że terytorium i środowisko są niczym innym jak tylko warunkami, do których nie możemy dojść inaczej, jak tylko usilnie abstrahując od konkretności krajobrazu, który przeżywamy, którego doświadczamy i który poznajemy jako terytorium i środowisko tworzące razem nierozerwalną jedność. Życia nie przeżywamy na „terytorium”: terytorium to wyłącznie biurokratyczna abstrakcja stworzona na potrzeby gminnego rejestru, państwa, urzędu podatkowego. Nasze nadzieje, nasze rozczarowania, nasze radości i smutki przeżywamy bowiem na terytorium ukształtowanym przez środowisko. Bez środowiska biologicznego nie moglibyśmy bowiem oddychać, odżywiać się, gasić pragnienia ani rozmnażać. I podobnie nasze życie byłoby zwykłą wegetacją, gdyby nie środowisko historyczno-kulturowe (na które każdy z nas swobodnie i spontanicznie reaguje na różne właściwe dla siebie sposoby; człowiek to nie mechanizm podlegający zasadzie sprawczej przyczynowości, środowisko historyczno-kulturowe zaś to nie maszyna czy układ kół zębatych). Także jednak środowisko – jako po prostu środowisko – jest tylko abstrakcją, tak jak nierealną abstrakcją byłaby treść książki, poezji czy powieści bez tej rzeczywistości, w której się wyraża, kształtując materię słów (równie dobrze może to być niedbały przekład lub banalna popularyzacja). Taką samą nierealną abstrakcją jest funkcja budynku (domu mieszkalnego, pałacu czy świątyni, ale też fabryki czy warsztatu samochodowego), jeśli tylko nie wyraża się jako forma nadana materii. Konkretne środowisko, środowisko, które przeżywamy i którym żyjemy, gdy w nim żyjemy, to zawsze środowisko będące formą terytorium, to krajobraz. Można zatem bezpiecznie stwierdzić, że tak jak pojęcie środowiska zawiera w sobie pojęcie terytorium, tak pojęcie krajobrazu zawiera w sobie pojęcie środowiska. Tak więc tą rzeczywistością, którą winniśmy badać i w którą w miarę potrzeb powinniśmy ingerować, jest zawsze krajobraz, nie środowisko, a już z pewnością nie terytorium. ■

*Fragment książki Filozofia ogrodu autorstwa Rosario Assunto, w przekładzie Mateusza Salwy, Wydawnictwo Przypis, Łódź 2015.
Źródło: R. Assunto, Paesaggio – ambiente – territorio. Un tentativo di precisazione concettuale, w: „Bollettino del Centro Internazionale di Studi di Architettura Andrea Palladio”, 1976 (1980), nr XVIII, s. 45–48.

1 Włochy jako państwo w nowoczesnym kształcie powstało w połowie XIX w. wskutek zjednoczenia obszarów, które pod względem kulturowo-historycznym do dziś są bardzo od siebie różne.

2 Paese oznacza także krainę, okolicę, wioskę, ale także – choć jest to znaczenie rzadkie – pejzaż malarski. Włoski termin paesaggio odpowiada zarówno terminowi „krajobraz”, jak i „pejzaż”. W przekładzie został jednak zastosowany termin „krajobraz”, ponieważ ma on szersze znaczenie niż „pejzaż” (kojarzony głównie z malarstwem) i jest wykorzystywany w rozmaitych dyscyplinach zajmujących się krajobrazami kulturowymi i naturalnymi.


Tekst: Rosario Assunto

Przekład i opracowanie: Mateusz Salwa

ROSARIO ASSUNTO

studiował prawo oraz filozofię (u Pantaleo Carabellesego); od połowy lat 50. do początku lat 80. XX w. wykładał estetykę na Uniwersytecie w Urbino, następnie przeniósł się na rzymski Uniwersytet La Sapienza, gdzie objął katedrę historii filozofii; był członkiem licznych włoskich akademii naukowych (Accademia dei Lincei, Arcadia, Accademia di San Luca, Accademia Olimpia Vicentina) i komitetów naukowych; pełnił funkcję przewodniczącego Komisji Opieki nad Ogrodami Historycznymi przy włoskim Ministerstwie Dóbr Kultury, był także honorowym przewodniczą­cym sekcji Krajobraz i Ogród w Fundacji Benettona; opublikował kilkadziesiąt książek i kilkaset artykułów, był autorem haseł m.in. w Enciclopedia Universale dell'Arte (1964); wydawał także włoskie przekłady pism Immanuela Kanta

rozumiem
Używamy plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z polityką plików cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce. Korzystając z tej strony wyrażasz na to zgodę.