Na stronie Gazety Wyborczej czytamy „…Przed nami może być najpoważniejszy kryzys systemu ochrony zabytków i krajobrazu kulturowego od 20 lat – obawia się dr hab. Katarzyna Zalasińska, dyrektorka Narodowego Instytutu Dziedzictwa…”
Wypowiedź ta stanowi komentarz do decyzji Naczelnego Sądu Administracyjnego, który 18 października br. orzekł, że trzy warszawskie obiekty – kino Relax przy ul. Złotej 8, budynek byłego Głównego Urzędu Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk przy ul. Mysiej 3 oraz modernistyczna willa na Żoliborzu przy ul. Pogonowskiego 10 – mają być usunięte z Gminnej Ewidencji Zabytków, w wyniku „naruszenia prawa” w trakcie wpisu do GEZ-u.
Kino Relax
Kino wzniesiono według projektu architekta Zbigniewa Wacławka (1917–1987), autora wielu warszawskich obiektów, między innymi portu lotniczego na Bemowie, Akademii Sztabu Generalnego, WAT-u, osiedla Młynów V, domu handlowego Junior na terenie Ściany Wschodniej, Teatru Małego czy Hali Kopińskiej.
Kino wybudowano w latach 1965–1970, jednak w roku 2006 placówka zakończyła działalność, przegrywając konkurencję z multiplexami. Od tego momentu obiekt stał się bohaterem burzliwej historii związanej nie tyle z jego charakterystyczną dla lat 60. XX wieku architekturą, ile ze znakomitą śródmiejską lokalizacją i z planami inwestycyjnymi nowych właścicieli, którzy po wpisaniu kina w 2019 roku do GEZ-u zapowiedzieli odwołanie od decyzji konserwatora zabytków. I ta decyzja właśnie została uchylona.
Budynek przy ul. Mysiej 3
Obiekt w stylu socrealistycznym powstał w latach 1947–1950 na podstawie projektu architekta Marcina Weinfelda, autora między innymi słynnego warszawskiego Prudentialu (razem ze Stefanem Bryłą), budynku Podkarpackiego Urzędu Wojewódzkiego w Rzeszowie, a także wielu domów mieszkalnych i modernistycznych willi.
Budynek przy ul. Mysiej 3 (choć właściwy adres to Mysia 3/5) pierwotnie miał elewację dłuższą niż obecnie, a głównie znany był jako siedziba Głównego Urzędu Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk, popularnie zwanego cenzurą. W 2001 roku rozebrano budynek przy ul. Mysiej 5 (bliżej ul. Brackiej) i w jego miejscu wzniesiono obiekt o funkcji biurowej – o wyższej bryle i w kontrastowym stylu.
Sytuacja wymienionych budynków jest prawdopodobnie jedynie zwiastunem kolejnych wyroków NSA, a zjawisko dotyczy nie tylko Warszawy (już teraz decyzja sądu dotyczy również szczecińskiej willi przy ul. Wincentego Pola 2a ) i nie tylko obiektów wpisanych do Gminnej Ewidencji Zabytków.
Rodzi się pytanie, jaki los czeka budynki niejednokrotnie stanowiące dziedzictwo naszej kultury i estetyki? Budynki, które mają nieszczęście znajdować się w znakomitych punktach miast? Czy naprawdę musimy je po prostu wyburzać i zastępować kolejną śródmiejską dochodową kubaturą o prestiżowej lokalizacji?
Link do artykułu w Gazecie Wyborczej:
/fot. Piotr Glegoła/
/red-iarp/