logo
Strefa architekta - logowanie
EN
ZAWóD:ARCHITEKT
03.12.2024

Razem, nie osobno

il. Tomek Banach
il. Tomek Banach

O tożsamości mniejszych i większych okręgów, o wspólnej inicjatywie kilku ośrodków i lokalnych działaniach izbowych, z przewodniczącymi rad trzech okręgów – Andrzejem Kasprzakiem z lubelskiej OIA, Marcinem Kamińskim ze świętokrzyskiej OIA i Jakubem Tomiczkiem z opolskiej OIA, rozmawiała Beata Stobiecka.

PODOBIEŃSTWA I RÓŻNICE

Beata Stobiecka: Jak rozumiecie pojęcie lokalności w kontekście tożsamości środowiska architektonicznego?

Marcin Kamiński: Zastanawiam się, co oznaczają lokalność i tożsamość w aspekcie zadań Izby. Teoretycznie funkcjonujemy w identycznym otoczeniu prawnym, opierając się na tożsamych wartościach. Borykamy się też z podobnymi problemami. Jednocześnie żyjemy w rejonach Polski, które są zróżnicowane geograficznie, historycznie i społecznie. Wciąż dostrzegalne jest piętno Jałty, a nawet zaborów. Te różnice między regionami w jakiś sposób odbijają się na działaniu okręgów. Osobiście jestem orędownikiem współpracy „poziomej”. Chciałbym zrealizować pomysł, by Konwenty Przewodniczących organizować cyklicznie w każdym z okręgów, dzięki czemu wszyscy zyskaliby szansę odwiedzenia się nawzajem w jednej kadencji. Zwiększyłoby to również możliwość zrozumienia istniejących między regionami odmienności i potrzeb oraz wyciągnięcia wniosków dla lepszej współpracy na szczeblu krajowym.

Jakub Tomiczek: Od 20 lat istnienia Izby wszystko robimy lokalnie, „po swojemu”, i mam wrażenie, że jako ogół nie szukamy potrzeby ujednolicenia procedur.

Andrzej Kasprzak: Zręby tożsamości zawodu architekta kształtują się na uczelniach, a potem krzepną (albo nie) w trakcie życia zawodowego – zależy, kogo spotka się na swojej drodze. W lubelskiej OIA pracują osoby, które zdobywały wykształcenie w Szczecinie, Krakowie, we Wrocławiu, w Białymstoku, Gdańsku, Warszawie. W Lublinie wydziały architektury mamy od niedawna. Może w tej różnorodności tkwi nasza lokalność. Po wypowiedziach kolegów odnoszę wrażenie, że ciągle mylimy Stowarzyszenie Architektów Polskich z Izbą Architektów RP. IARP to instytucja, która przejęła wiele obowiązków od państwa i w związku z tym procedury musimy mieć w niej jednakowe.

To nie musi się wykluczać. Z jednej strony demokracja w IARP polega na tym, że Krajowa Rada nie narzuca okręgom zbyt ukierunkowanych działań i szanuje ich autonomię. Z drugiej – w okręgach pewne procedury powinny być ujednolicone, a programy scalone.

Marcin Kamiński: Tak jak we wszystkim, potrzebny jest odpowiedni balans. Autonomia, czyli zdecentralizowana struktura, pozwala prawidłowo i szybko reagować na zjawiska lokalne oraz sprawia, że okręgi znajdują się bliżej ludzi, co jest bardzo dobre. Jednocześnie jednak ma swoje istotne wady. Wciąż nie posiadamy wypracowanej jednolitej formuły dla wielu spraw. Przykładem jest chociażby identyfikacja wizualna – każdy okręg tworzy swój logotyp we własnym zakresie i wygląda to mało poważnie.

Andrzej Kasprzak: Jest jedna Izba Architektów, a okręgi to tylko jej jednostki organizacyjne. I to właśnie one pozwalają – jak zauważyłeś, Marcinie – prawidłowo i szybko reagować na zjawiska lokalne oraz być bliżej ludzi. A problem logotypu jest dowodem, że w okręgach nie czytamy tego, co uzgadnialiśmy. Już kilkanaście lat temu zostały podjęte decyzje związane z jednolitym logotypem. Podczas kolejnych kadencji odkrywamy Amerykę od nowa.

Na początku zeszłego roku, gdy zmieniała się strona internetowa IARP, był pomysł stworzenia na jej wzór podobnego układu graficznego dla witryn wszystkich okręgów. To jednak nie przeszło. Niektóre okręgi nie chciały nic zmieniać – twierdziły, że mają zaprojektowane własne, oryginalne strony. Jest to chyba jakaś niekonsekwencja?

Jakub Tomiczek: Wiąże się to między innymi z kwestią sfinansowania takich zmian. Aby wizualnie ujednolicić strony internetowe poszczególnych okręgów – co wyglądałoby bardziej profesjonalnie – trzeba ponieść koszty. Stąd chyba wynika opór. Jednak jesteśmy z Marcinem zdania, że jednorodny wizerunek pozytywnie wpłynąłby na odbiór IARP zarówno przez jej członków, jak i na zewnątrz.

Andrzej Kasprzak: Zgadzam się. Spójny wizerunek Izby miałby korzystny wpływ na jej postrzeganie. Ale my, architekci IARP (o tym tytule też często zapominamy), jesteśmy niezwykle kreatywni. Niemniej jednak uważam, że strona Rady Krajowej może okazać się np. dla urzędnika nieczytelna i nie będzie on w stanie sprawnie i szybko znaleźć potrzebnych informacji.

Czyli według Was lokalność i różnorodność mogą jednak prowadzić do tworzenia i budowania wspólnoty?

Marcin Kamiński: Powinno być tak, że wszyscy działamy pod wspólnym „parasolem” izbowym i na zewnątrz jesteśmy identyfikowani jako przedstawiciele całego środowiska. O jedność powinniśmy dbać w kwestiach zarówno ogólnych, jak i szczegółowych. Tu nie chodzi o to, by wszystko było jednakowe, ale przykładowo jednolita identyfikacja pomogłaby nam choćby podczas aktywności w regionie – rozmów z samorządem terytorialnym – czy w trakcie działań na trudnym lokalnym rynku projektowym. Byłoby wtedy widać, że stoi za nami jedna, silna organizacja.

Różnią nas też jednak piękne sprawy – architektura regionalna, środowisko zbudowane. Te lokalne odmienności są niezwykle ważne, bo nikt nie chce zakopiańskich chat na Mazurach, a takie historie przecież się zdarzają. Unifikacja architektury jest nie do przyjęcia i Izba również powinna zwracać uwagę na tę problematykę.

Andrzej Kasprzak: I tu również mówimy jednym głosem.

il. Tomek Banach
il. Tomek Banach

MIĘDZYOKRĘGOWY ZESPÓŁ EKSPERTÓW

Wracając do spraw urzędowych – Świętokrzyska Okręgowa Izba Architektów oraz kilka innych okręgów nawiązały już współpracę i działają m.in. w kwestii procedowania pozwoleń na budowę. Kilka lat temu takie próby były też podejmowane przez duże Izby Okręgowe: Mazowiecką, Dolnośląską i Małopolską, a także przez KRIA. Czy Opolska Okręgowa Izba Architektów również inicjuje podobne działania?

Jakub Tomiczek: Razem z Marcinem tworzymy inicjatywę oddolną, czyli jesteśmy w jednej grupie – międzyokręgowym zespole ekspertów. Izba powinna przemawiać do swoich członków i przekazywać im własne opinie. Bazując na przykładzie innych okręgów, które próbowały tak działać, można śmiało stwierdzić, że niesie to znaczną pomoc architektom IARP. Z naszych rozwiązań mogłyby również skorzystać starostwa powiatowe i urzędy miast. Chcemy oddolnie pomagać naszym koleżankom i kolegom, stąd pomysł na taką inicjatywę.

Marcin Kamiński: Uważam, że politykę Izby – choć polityka to może za duże słowo – powinniśmy wypracowywać w atmosferze dialogu. Każdy z nas mocno stoi na ziemi w swojej lokalnej rzeczywistości, a połączone działanie pokazuje, że nie jesteśmy sami z naszymi problemami. Inicjatywy realizowane razem są zawsze lepsze, ponieważ dają więcej możliwości. Stworzenie wspólnego zespołu to chyba pierwsze tego typu przedsięwzięcie w historii Izby.

Andrzej Kasprzak: Może to się wreszcie uda! Jak we wszystkim, potrzebna jest jednak determinacja – w pozytywnym znaczeniu tego słowa. Chcemy nią zarazić wszystkich architektów IARP.

Jakie okręgi biorą w tym udział?

Marcin Kamiński: Zaczynaliśmy we trójkę – okręgi świętokrzyski, opolski i podkarpacki. Potem dołączyły podlaski i warmińsko-mazurski, a na koniec lubelski. W przyszłym roku grono powiększy się o kujawsko-pomorski. Większym okręgom łatwiej jest samodzielnie finansować swoje inicjatywy. Dysponują też relatywnie większą liczbą zaangażowanych członków. Mniejsze ośrodki muszą łączyć siły, aby osiągnąć podobny poziom profesjonalizacji. Dlatego połączyliśmy zarówno finansowanie, jak i zasoby personalne, aby w ten sposób stworzyć kompetentny zespół, który wspólnie zrobi coś naprawdę dobrego dla więcej niż jednego okręgu.

Obecnie większość okręgów w Waszej grupie leży we wschodniej części Polski.

Marcin Kamiński: Ma to swoje uzasadnienie historyczne, o czym już mówiłem – być może dzięki temu było nam łatwiej się porozumieć. Nic jednak nie stoi na przeszkodzie, by współpracować również z innymi ośrodkami. Liczymy więc, że ta współpraca będzie się rozszerzać i przekładać na kolejne inicjatywy – takie, które trudno organizować w ramach kompetencji KRIA. Nie wszyscy chcą robić to samo i tak samo, więc słowo lokalność ma tutaj sens.

Czy ten międzyokręgowy zespół ekspertów ma już strukturę, regulamin, jakąś formułę działania i program na najbliższy czas? Może warto byłoby te informacje opublikować do wiadomości każdego z okręgów i przede wszystkim Krajowej Rady?

Jakub Tomiczek: W pierwszej kolejności powstało porozumienie między okręgami, przyjęliśmy wspólny regulamin, z każdego ośrodka wytypowaliśmy osoby do pracy i mamy określony zakres działań. Teraz startujemy z realizacją. Obaj z Marcinem jesteśmy członkami Zespołu ds. polityki finansowej IARP, więc przez ostatnie dwa lata badaliśmy wszystkie potencjalne pola do współpracy oraz możliwości oszczędzania pieniędzy, których jest co prawda więcej, ale wciąż za mało. Dzięki tej inicjatywie możemy lepiej gospodarować posiadanymi obecnie środkami.

Marcin Kamiński: Zakończyliśmy fazę organizacji, a zespół podjął już pracę nad pierwszymi opiniami. Rozstrzygnęliśmy najtrudniejsze problemy formalnoprawne. Zobaczymy, jak sprawdzi się to w działaniu. Po zebraniu początkowych doświadczeń będziemy zapraszać wszystkich chętnych do dołączenia. Liczymy na współpracę z Radą Krajową. Przygotowujemy się również do konferencji, podczas której przedstawimy pierwsze efekty działalności zespołu innym okręgom oraz organom administracji architektoniczno-budowlanej. Liczymy, że będą korzystać z naszej pracy.

Czy nie jest to tworzenie nowej struktury w już istniejącej strukturze Izby? Czy inicjatywę, którą proponujecie, można by przeprowadzić w ramach IARP – nie w kilku okręgach, ale we wszystkich?

Marcin Kamiński: Z różnych powodów taki zespół nie mógł powstać na poziomie krajowym. Proponowaliśmy to, ale się nie udało, więc zaczęliśmy organizować się samodzielnie. Są to działania o charakterze „poziomym”, będziemy je zatem propagować w ramach Konwentu Przewodniczących, o którym już wcześniej wspomniałem, a który ma swoją rolę w strukturze samorządu. Liczę, że to, co robimy, w powiązaniu z inicjatywami płynącymi z innych ośrodków, pomoże odbudować relacje między okręgami, które ostatnio koncentrowały się na wzajemnym dystansowaniu, co niestety sprzyjało tworzeniu podziałów.

Andrzej Kasprzak: Oczywiście, że znacznie lepiej byłoby to robić w ramach istniejącej struktury Izby. Ale „do tanga trzeba dwojga”, jak śpiewa nasz Krzysztof Cugowski.

il. Tomek Banach
il. Tomek Banach

OKRĘGI DUŻE I MAŁE

Chcielibyście, aby Wasze porozumienie było przeciwwagą dla dużych okręgów?

Marcin Kamiński: Przeciwwaga to nieszczęśliwe sformułowanie – sugeruje dwie odrębne szale wagi. Izba jest jedna, choć w jej ramach działa 16 jednostek organizacyjnych i każda ma nieco odmienną specyfikę. Tak już jest, bo wynika to z podziału terytorialnego kraju. Mnie bardziej chodzi o dostrzeganie tych „drobnych” różnic w planowaniu wspólnych działań i reagowaniu na specyficzne problemy lokalne. Czasami odnoszę wrażenie, że o wiele łatwiej koncentrujemy się na problemach charakterystycznych dla dużych ośrodków i marginalizujemy w ten sposób ośrodki mniejsze. To, moim zdaniem, mało solidarna postawa. Również arytmetyka zjazdowa jest skonstruowana w ten sposób, że płynący z mojego okręgu głos, który ma tylko dwóch delegatów, jest słabiej słyszalny. Dopiero działanie w większej grupie pozwala zwrócić uwagę na istotne dla nas inicjatywy i pokazać, że też potrafimy być skuteczni. Zdominowana przez optykę dużych aglomeracji Izba, która niechętnie dostrzega miejscowości, takie jak Jędrzejów czy Skarżysko, gdzie w organach aa-b nie ma czasem ani jednego architekta, a rynek projektowy zdominowali inżynierowie budownictwa korzystający z usług „podpisywaczy”, nie jest moim wymarzonym samorządem.

Andrzej Kasprzak: Zawsze, jeszcze działając w ramach Komitetu Organizacyjnego Izby, uważałem, że każdy okręg powinien mieć taką samą siłę głosu na Zjeździe Krajowym – tyle samo delegatów bez względu na liczbę członków. Im mniejsza grupa delegatów, tym sprawniejsze działanie.

Obecnie problemem dla dużych okręgów jest konieczność dzielenia się pieniędzmi z małymi ośrodkami. Zjazd Krajowy, ustanawiając redystrybucję finansową, miał na uwadze istotną rolę mniejszych okręgów, co zostało przypieczętowane wuchwale. Poza tym małe ośrodki często działają skuteczniej. W dużych miastach istnieją bariery administracyjne, architekt nie może tak po prostu pójść do prezydenta miasta i próbować go przekonać do jakichś rozwiązań. W mniejszych na nawiązanie takiego kontaktu są większe szanse.

Marcin Kamiński: Mała uwaga – Izba jest jedna, a wszyscy jej członkowie mają te same prawa i obowiązki, więc musimy zapewnić taki poziom finansowania jednostek organizacyjnych, żeby mogły skutecznie realizować zadania samorządu na całym obszarze kraju. Myślenie, że ktoś z kimś musi dzielić się „swoimi” pieniędzmi, prowadzi do niepotrzebnych konfliktów. Czy w mniejszych miastach łatwiej budować dobre relacje z samorządem terytorialnym? Myślę, że nie ma takiej reguły, ale nam chyba zaczyna się to udawać. Długo pracowaliśmy nad tym, aby dostrzeżono, że nasz samorząd w ogóle istnieje, i aby przyzwyczaić wszystkich, że ma prawo zabierać głos w istotnych sprawach. Teraz skupiamy się na pokazaniu wartości współpracy ze środowiskiem architektów profesjonalistów i wynikających z tego korzyści dla społeczeństwa. Wiele oczywiście zależy od determinacji, ale faktycznie w dużych miastach trudniej zbudować takie relacje, bo często opierają się one na kontaktach osobistych.

Czy odnotowaliście już postępy w urzędowych pertraktacjach?

Marcin Kamiński: Zaczęliśmy od głównego ośrodka, czyli Kielc, i mamy już pierwsze sukcesy. Na organizowane przez nas debaty przychodzą nie tylko miejscy urzędnicy, ale również radni i przede wszystkim nowo wybrana pani prezydent lub jej zastępcy. Dzielimy się wyciągniętymi z tych debat wnioskami i dostrzegamy, że są one uwzględniane w strategicznych działaniach miejskich. Jesteśmy też zapraszani do konsultacji prac planistycznych i inwestycyjnych, prowadzonych przez miasto. Ponadto wspieramy GKUA, której głos jest coraz silniejszy. To ważny aspekt, bo komisja składa się w większości z osób aktywnie działających w Izbie. Wszystkie te doświadczenia chcemy pokazywać innym ośrodkom w województwie. Moim zdaniem współpraca i dialog wydają się więc możliwe pod warunkiem, że… odrzucimy stereotypy i zaczniemy postrzegać się jako partnerzy.

A jak to wygląda w Opolu?

Jakub Tomiczek: U nas urzędujący wcześniej prezydent został wybrany na kolejną kadencję, więc my te relacje budujemy już od jakiegoś czasu i są one dobre. Nie we wszystkim się zgadzamy i nie zawsze urzędnicy nas słuchają, ale istnieje perspektywa poprawy tej sytuacji. Natomiast w województwie jest nowa pani wojewoda i mamy zaplanowany cykl kwartalnych spotkań, by rozmawiać o bieżących problemach przestrzennych. Mamy też nowego wojewódzkiego konserwatora zabytków, którym został nasz kolega – architekt Zbigniew Bomersbach, więc te relacje są bardzo dobre.

Andrzej Kasprzak: Chyba zacznę zaliczać Lublin do dużych miast. Bariery rosną, zwłaszcza że staliśmy się województwem przyfrontowym. Szukamy więc rozwiązań dobrych dla relacji między architektem IARP a organem aa-b. Spotkania z wojewodą czy prezydentem w miłej atmosferze nie zawsze przynoszą oczekiwany efekt.

Opowiedzcie jeszcze, proszę, o inicjatywach, które są wizytówkami Waszych okręgów.

Marcin Kamiński: Opolskie Dni Architektury były dla mnie dużą inspiracją – o ich powtórzeniu u nas mogę jednak na razie tylko pomarzyć. Powoli planujemy zamienić comiesięczne spotkania w ramach Kina Architektura w większe wydarzenie festiwalowe, powiązane z patronką naszej siedziby – artystką Jadwigą Trzcińską. Testujemy transmisje szkoleń online i ich wymianę międzyokręgową. Pracujemy też nad kolejnymi debatami miejskimi.

Andrzej Kasprzak: Lubelska OIA jest patronem honorowym corocznych Targów Budowlanych LUBDOM, organizowanych na wzór BUDMY w Poznaniu. W ramach tego wydarzenia prowadzimy debaty i przygotowujemy wystawy tematyczne. Latem, wspólnie z SARP o. Lublin, organizujemy Piknik Architektoniczny. Ale przede wszystkim od początku funkcjonowania Izby nadzorujemy rzetelność wykonywania naszego zawodu. ■


MARCIN KAMIŃSKI

architekt IARP; absolwent wydziału Architektury Politechniki Krakowskiej; przewodniczący Rady SWOIA RP, członek Gminnej Komisji Urbanistyczno-Architektonicznej w Kielcach, członek Kolegium Sędziów Konkursowych SARP; laureat i finalista wielu konkursów architektonicznych; wraz ze wspólnikiem Bartoszem Bojarowiczem prowadzi pracownię Kamiński Bojarowicz Architekci; prywatnie nałogowy czytelnik literatury SF

ANDRZEJ KASPRZAK

architekt IARP; absolwent Wydziału Architektury Politechniki Warszawskiej; przewodniczący Rady LBOIA RP; członek Komitetu Organizacyjnego Izby Architektów (2002), organizator pierwszych powołujących ją zjazdów; członek zarządu SARP, od 1991 r. sędzia konkursowy; wieloletni członek MKUiA w Lublinie, czynny zawodowo architekt, rzeczoznawca budowlany

JAKUB TOMICZEK

architekt IARP; absolwent Wydziału Architektury Politechniki Śląskiej w Gliwicach, przewodniczący Rady OPOIA RP; architekt i urbanista; odznaczony Srebrną Odznaką IARP; zajęty we własnej pracowni; lubi gry zespołowe, szczególnie piłkę siatkową (potrafi odbijać sposobem górnym i dolnym, a w latach 90. umiał wykonać siatkarski pad przodem); ciekawy świata, zbiera książki (niektóre nawet przeczytał)

rozumiem
Używamy plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z polityką plików cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce. Korzystając z tej strony wyrażasz na to zgodę.